Na chęć przygotowania tych cudownych słodkości skusiła mnie Mama Pana M. , która zaserwowała je w ubiegły weekend. Ciasteczka mają smakowicie kruchą skórkę, przyjemną nutę cynamonu i - dla poszczących w ten przedświąteczny czas - są mało słodkie. W środku znajdziecie kawałeczki orzechów włoskich i żurawin. W oryginalnym przepisie zamiast żurawin każą użyć rodzynek, jednak według mnie żurawina była bliższa Ani niż rodzynki. A poza tym rodzynek nie było w kuchni na stanie ;) Przepis pochodzi z książki Kuchnia z Zielonego Wzgórz. Przepisy L. M. Montgomery. Elanie i Kelly Crawford, a dzięki radom z Mirabelkowego bloga trochę przepis ulepszyłam*. ;)
- 200 g masła
- 1 i 1/2 szklanki brązowego cukru
- 3 jajka
- 1 łyżeczka sody
- 1 i 1/2 łyżki gorącej wody
- 4 szklanki mąki
- 1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
- 1 szklanka posiekanych suszonych żurawin**
Masło rozpuść w rondelku i ostygnięte utrzyj z cukrem. Dodaj uprzednio dobrze roztrzepane jajka, a następnie rozpuszczoną w wodzie sodę, połowę mąki wraz z solą i cynamonem. Na sam koniec wsyp orzechy i żurawiny dobrze wymieszane z resztą mąki. Formuj kulki wielkości orzecha włoskiego i kładź na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto spłaszcz lekko lub mocniej - w zależności od tego czy chcesz aby ciastka były mniej lub bardziej płaskie :)
Piecz w piekarniku w temperaturze 180 st. C przez 12 minut.
Z porcji wyszło mi 56 ciastek - mniej i bardziej puchatych.
Smacznego!
* Mirabelka ostrzegała, że ciasto się trochę rozpływa w czasie pieczenia, dlatego dodałam dodatkowe pół szklanki mąki do ciasta. Dla miłośników ucierania masła z cukrem, tłuszczu można nie rozpuszczać.
** Bardzo suche żurawiny należy wcześniej zalać gorącą wodą i poczekać chociaż 10 minut aż zmiękną i dopiero później posiekać.