Gdyby Frank Underwood lubił skrzydełka BBQ, a nie żeberka
to z pewnością wpadłby do nas na obiad.
Taka myśl mnie natchnęła, gdy wczoraj jadłam obiad. Może to i nieskromne, ale one są meeega pyszne :) Tym bardziej, że mówi to osoba, która za skrzydełkami wręcz nie przepada. Na przepis natchnęły mnie miodowo-sojowe skrzydełka mamy Pana M., które robione na grillu były cudowne! :)
Najważniejsze to kupić skrzydełka z dużą ilością mięsa, pozwolić im się marynować kilka dni i długo piec.
Nie jest to obiad błyskawiczny, ale tak jak w przypadku rosołu, długie przebywanie w piekarniku powoduje wytworzenie się tajemniczego smaku - umami. Dlatego też warto poświęcić dłuższą chwilę na przyrządzenie skrzydełek w sosie miodowo-sojowym (tym bardziej, że wrzucasz skrzydełka do pieca i o nich zapominasz na godzinę :) ).
Przepis (dla 2 osób):
- 8 skrzydełek
- 2 łyżki miodu
- 2 łyżki ciemnego sosu sojowego
- 2 łyżki oleju sezamowego
- 2 łyżki sosu Worcestershire
- 1 łyżka czerwonego octu winnego
- 1 czubata łyżeczka słodkiej papryki suszonej
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki suszonej
Skrzydełka podziel na 3 części, przecinając przez stawy. Zostaw dwie mięsne części, a tą najmniejszą przeznacz np. na przygotowanie bulionu :)
Pozostałe składniki wymieszaj dokładnie. Razem ze skrzydełkami przełóż do pojemnika tak, żeby całe mięso było przykryte marynatą. Zostaw w lodówce przez 2 dni (pewnie można krócej ;) ).
Rozgrzej piekarnik do 180 st. C. Mięso wraz z marynatą przełóż do żaroodpornego naczynia z pokrywką. Piecz przez 30 minut z przykryciem. Po tym czasie zdejmij pokrywkę i piecz przez kolejne 30 minut.
Piekłam w jednym czasie skrzydełka i frytki, więc jeśli pieczesz samodzielnie pilnuj drugich 30 minut, aby za bardzo Ci się nie spiekły skrzydełka :)
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz